Skip to main content

Web Content Display Web Content Display

Skip banner

Nested Portlets Nested Portlets

Web Content Display Web Content Display

Rosja (nie) wycofuje się z Syrii

Marek Czajkowski

Komentarz nr 7 (16) / 2016

16 marca 2016 r.

 

Ogłoszenie przez prezydenta Władimira Putina zamiaru rozpoczęcia wycofywania „głównej części" (основной части) kontyngentu wojskowego z Syrii już od 15 marca bieżącego roku stało się wielką polityczną sensacją i wywołało lawinę przygotowywanych na gorąco komentarzy. Większość z nich wiąże decyzję rosyjskiego prezydenta z rozpoczynającą się kolejną rundą negocjacji dotyczących pokojowego rozwiązania konfliktu w Syrii. Należy się z tym zasadniczo zgodzić, ponieważ już od samego początku syryjskiej operacji wiadomo było, że Moskwa w ostatecznym rozrachunku dążyć będzie do politycznego skapitalizowania akcji militarnej. Dziś, kiedy zasadniczy cel wojskowej części planu, czyli „wykrojenie" dla obecnych władz w Damaszku fragmentu Syrii i jego umocnienie został osiągnięty, czas na dalsze zyski z gry, której Putin poświęcił tyle uwagi i która także niemało kosztowała w kategoriach finansowych. Rosja nie wycofuje się zatem z Syrii i nie opuszcza jej prezydenta Bashara al-Assada, przechodzi jedynie do dalszego etapu realizacji planu utrwalenia swojej obecności na Bliskim Wschodzie. To z kolei jest częścią szerszej rosyjskiej strategii polityki zagranicznej, której głównym elementem jest aktywne wykorzystanie istniejących instrumentów oddziaływania w ramach kreowania i podtrzymywania ograniczonego konfliktu z Zachodem. Strategia ta jest, jak się zdaje, kluczowym elementem działań skierowanych na użytek wewnętrzny, a mających na celu wzmocnienie legitymizacji istniejącej władzy. W takim sensie działania w Syrii nie są celem samym w sobie, lecz elementem szerszej koncepcji.

Należy także podkreślić, że w realnych kategoriach rosyjska decyzja jest bardziej gestem i politycznym manewrem niż faktyczną zmianą sytuacji militarnej. A to dlatego, że, co należy powtórzyć bardzo wyraźnie, Rosja nie ma najmniejszego zamiaru opuszczać zbudowanych w Syrii pozycji. Wycofana zostanie zapewne tylko część komponentu lotniczego, i tak bezczynnego ze względu na zawieszenie broni i pogarszającą się o tej porze roku pogodę. Na miejscu pozostanie przede wszystkim całe zaplecze logistyczne wraz z zabezpieczeniem w postaci jednostek lądowych, morskich i powietrznych, oraz prawdopodobnie zmniejszony komponent morski. A zatem, w razie potrzeby, rosyjskie lotnictwo będzie mogło szybko wrócić do walki. W kategoriach militarnych decyzję Putina należy zatem traktować nie jako strategiczne wycofanie, lecz jedynie relokację części wysuniętego kontyngentu lotniczego na zaplecze.

W tym momencie trudno jest przewidzieć dalszy rozwój sytuacji, mimo powszechnego przekonania o wielkim rosyjskim zwycięstwie niektórzy eksperci pozostają co do tego sceptyczni. Jednak przede wszystkim jest jeszcze za wcześnie na pełną ocenę reakcji głównych sił działających w Syrii. Rosja pozostaje w tym kraju z zamiarem umocnienia swoich pozycji, jest więc i będzie wciąż związana rozwojem sytuacji na miejscu. A ta jest daleka od przewidywalności, mamy tu bardzo wiele zjawisk i procesów, które nie podlegają wpływowi Kremla. Nie należy zatem wykluczyć nawet konieczności szybkiego powrotu rosyjskich samolotów i wznowienia działań na pełną skalę.

Zapewne jednak decyzja Moskwy w krótkoterminowej perspektywie ułatwi przedłużenie zawieszenia broni, ponieważ wywiera presję na strony konfliktu właśnie poprzez fakt, że jest wyraźną, polityczną demonstracją intencji. Rosjanie jednoznacznie pokazują czego chcą, ale jednocześnie zachowują pełną swobodę działania, także militarnego, co zresztą jest głównym elementem tejże presji. A zatem objęta zawieszeniem broni część opozycji powinna zrozumieć rosyjski gest jako tymczasową przynajmniej gwarancję bezpieczeństwa w zamian za udział w rozmowach i respektowanie rozejmu, który zresztą chętnie spożytkuje na umocnienie swoich pozycji. Z kolei syryjski prezydent, przekonany jeszcze niedawno, że Rosjanie wkrótce pomogą mu odbić całą Syrię, otrzymuje wyraźny sygnał, że Moskwa nie zamierza wikłać się w długotrwałą i kosztowną walkę z Państwem Islamskim, a zatem powinno go to uczynić bardziej elastycznym – to obawa przed opuszczeniem przez Rosjan ma być właśnie głównym elementem nacisku na syryjskie władze.

A zatem prawdopodobnie zawieszenie broni utrzyma się jeszcze jakiś czas i rozmowy pokojowe będą się toczyć, być może nawet dość długo. Jednak ostateczny ich wynik, czyli  pożądana przez Rosję długofalowa regulacja konfliktu, nie jest wcale pewny. Istnieje szereg powodów by przypuszczać, że sytuacja w Syrii szybko się skomplikuje. Z najważniejszych można wymienić następujące kwestie:

- niechęć Arabii Saudyjskiej, a także Turcji do jakiegokolwiek rozwiązania, które zachowa przy władzy al-Assada; ów jednak może nie być gotów do odejścia, nawet jeśli Rosjanie będą tego chcieli. Co więcej, może on uznać, że zależność Damaszku od Moskwy jest jednak dwustronna, czyli Kreml musi popierać głównego sojusznika na Bliskim Wschodzie bez względu na wszystko, skoro tak bardzo zależy mu na pozostaniu na Bliskim Wschodzie; wbrew powszechnym przewidywaniom syryjski prezydent może zatem usztywnić swą postawę w walce o przetrwanie.

 - istnieje ewentualność, że Turcja postanowi, korzystając z ograniczenia wsparcia Rosji dla sił rządowych, bardziej aktywnymi środkami poprawić złą sytuację popieranych przez siebie sił w Syrii, co z kolei doprowadzić może do ponownej eskalacji konfliktu,

- niewiadomą jest także reakcja aktorów wyłączonych z procesu pokojowego, czyli Państwa Islamskiego i frontu Al-Nusra, które zapewne będą starały się storpedować wszelkie działania na rzecz trwałych regulacji, ponieważ najbardziej odpowiada im trwały chaos na Bliskim Wschodzie,

- także reakcja Iranu jest dziś niepewna – Teheran zainwestował wiele w Syrii, nie tylko w kontekście obrony swego sojusznika, ale także w ramach walki z postrzeganym jako ważny wróg Państwem Islamskim; decyzję Moskwy Iran odczyta zapewne, jak się zdaje zresztą słusznie, jako chęć niedopuszczenia do wzrostu znaczenia Republiki Islamskiej, może zatem podjąć próbę zniweczenia procesu pokojowego.

Mimo tych wszystkich wątpliwości ostrożnie można przypuszczać, że Rosjanie zdołają przeprowadzić w ramach rozmów pokojowych swój plan, który będzie zapewne polegał na de facto kantonizacji Syrii i utrzymaniu terytorialnego status quo z jednoczesnym utrzymaniem pozorów jedności kraju. Wydaje się, że większość zainteresowanych sił będzie gotowa na przynajmniej pozorną zgodę, po to aby poczekać na rozwój sytuacji. W dalszej perspektywie sprzeczności zapewne powrócą co może doprowadzić do wznowienia wojny a zatem i rosyjskiej interwencji, być może już w ciągu kilku najbliższych miesięcy.