Przejdź do głównej treści

Zagnieżdżone portlety Zagnieżdżone portlety

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Francja jako lider Europy? – reperkusje zamachów w Paryżu

Analiza ZBN – nr 2 (2) / 2015

19 listopada 2015 r.

Artur Gruszczak

 

Decyzja o uruchomieniu klauzuli wzajemnej obrony przez ministrów obrony państw członkowskich UE na wniosek Francji dotkniętej zamachami terrorystycznymi 13 listopada br. nie tylko wywołała dyskusję o zakresie odpowiedzialności Unii za wspólne bezpieczeństwo i obronę, ale także dała asumpt do rozważań o roli Francji w Europie i na świecie w obliczu szybko zmieniającej się sytuacji międzynarodowej.

Nawiązując do pierwszej kwestii, decyzja rządu Francji o powołaniu się na klauzulę wzajemnej obrony (art. 42 ust. 7 TUE), a nie na klauzulę solidarności (art. 222 TFUE), wskazuje na militarny wymiar bezpieczeństwa Francji oraz Unii Europejskiej w kontekście wydarzeń 13 listopada. Należy pamiętać, że klauzula solidarności została uzgodniona przez przedstawicieli państw członkowskich UE i wprowadzona do prawa traktatowego jako mechanizm antyterrorystyczny. Decyzja Rady UE z 24 czerwca 2014 r. w sprawie uzgodnień dotyczących zastosowania przez Unię klauzuli solidarności określa mechanizm unijny oraz procedurę działań w razie pojawienia się przesłanek uzasadniających zastosowanie tej klauzuli (atak terrorystyczny, klęska żywiołowa lub katastrofa spowodowana przez człowieka). W decyzji podkreślono, że nie ma ona wpływu na kwestie obronne i jako taka nie narusza art. 42 ust. 7 TUE. Zawarta w art. 42 TUE klauzula wzajemnej obrony odnosi się do sytuacji, w której państwo członkowskie jest ofiarą zbrojnej agresji na jego terytorium. Państwa członkowskie mają obowiązek udzielenia pomocy i wsparcia zaatakowanemu państwu przy zastosowaniu wszelkich dostępnych im środków. Co ciekawe, klauzula solidarności nie wyklucza zastosowania „środków wojskowych" będących w dyspozycji Unii Europejskiej. Różnica tkwi więc w zakresie terytorialnym stosowania środków przewidzianych w danej sytuacji. Na mocy art. 222 TFUE, środki te mogą być użyte wyłącznie na terytorium państw członkowskich UE. W przypadku art. 42 ust. 7 TUE, znajdują one zastosowanie poza tym terytorium.

Nawiązując do stanowiska przyjętego przez ministrów obrony państw członkowskich na spotkaniu w dniu 17 listopada br., Francja uzyskała poparcie dla operacji wojskowych i innych działań prowadzonych poza obszarem UE oraz poza ramami Sojuszu Północnoatlantyckiego. Notabene, pomysły, by pomoc ta oznaczała wysyłanie wojsk w rejony militarnej obecności Francji, na przykład w Afryce, należy uznać za niezbyt roztropne. Francjastanęła tym samym na czele koalicji przeciwko międzynarodowemu terroryzmowi i zyskała poparcie większości mocarstw zaniepokojonych postępami radykalnego islamu i widzących źródła terroryzmu na terenach Bliskiego Wschodu , Azji Południowej, Rogu Afryki czy Maghrebu. Skutkiem tego jest uznanie, że przyczyną ekstremizmu islamskiego prowadzącego do przemocy i terroru nie są wewnętrzne problemy Francji i innych państw UE, takich jak Belgia czy Włochy, o podłożu społecznym, kulturowym, ekonomicznym czy 

polityczno-ideologicznym. Takie podejście przesuwa na dalszy plan problemy integracji cudzoziemców, gettoizacji muzułmanów w krajach UE, tolerancji dla radykalnych środowisk muzułmańskich, niedoskonałości systemów bezpieczeństwa wewnętrznego czy deficytu zaufania między służbami wywiadowczymi państw unijnych. Krótko mówiąc, kryzys Zachodu został przesłonięty wizją fanatycznych zamachowców-samobójców wysyłanych przez Państwo Islamskie z Syrii i Iraku.

Taka strategia Francji wynika z osłabienia jej głównych konkurentów na arenie międzynarodowej: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Rosji oraz Niemiec. To ostatnie państwo traci w ostatnich miesiącach swą dominującą pozycję w Unii Europejskiej. Kryzys uchodźców, brak planu rozwiązania problemu imigracji do UE, niepopularność strategii przezwyciężenia kryzysu gospodarczego w Unii, afera Volkswagena podkopująca rzetelność firm niemieckich, słabnąca pozycja Angeli Merkel - to czynniki, które skłaniają Francję do przejęcia aktywności w Unii Europejskiej i skierowania jej na tory bezpieczeństwa i obrony, a nie gospodarki i spraw społecznych. Francja zatem wykazuje aktywność w tych obszarach, w których Niemcy nie mogą poszczycić się dominującym potencjałem albo wiodącą rolą polityczną. Co więcej, Francja podważa sensowność tych wspólnych europejskich przedsięwzięć, w których Niemcy aktywnie uczestniczyły od wielu lat, a więc systemu transgranicznego zarządzania kryzysowego, misji petersberskich, europejskiego transgranicznego ścigania karnego czy bliskiej współpracy antyterrorystycznej państw członkowskich UE przy udziale unijnych agencji i jednostek.

Jak kąśliwie ujął to komentator Foreign Policy, „Francja jest w stanie wojny z... Niemcami". Oczywiście, przesadą byłoby doszukiwanie się elementów otwartej konfrontacji między obydwoma państwami. Niemniej wydaje się, że Francja dostrzegła korzystną, może niepowtarzalną w perspektywie najbliższej dekady, koniunkturę w Europie i na świecie jeśli chodzi o potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa narodowego oraz obronę i ochronę przed najpoważniejszymi zagrożeniami, w szczególności radykalizmem muzułmańskim i terrorem islamistów. Na tym polu wpływy i możliwości działania Francji i Niemiec są zdecydowanie odmienne. Wydarzenia ostatnich dni wskazują na to, że Francja chce przejąć inicjatywę strategiczną nie tylko w Europie, ale i poza „starym kontynentem".

11 września 2001 r. Stany Zjednoczone ruszyły na „wojnę z terrorem" i zdominowały globalną politykę podejmując szereg działań, które ostatecznie przyczyniły się do osłabienia ich pozycji na świecie. 13 listopada 2015 r. Francja weszła do globalnej gry geostrategicznej o przywództwo w świecie zachodnim.