Przejdź do głównej treści

Zagnieżdżone portlety Zagnieżdżone portlety

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Katar: mocarstwo w budowie

 

Robert Wężowicz

Analiza ZBN nr 10 (29) / 2018

10 maja 2018 r.

© 2018 Uniwersytet Jagielloński & Robert Wężowicz

 

Użycie terminu „mocarstwo” w odniesieniu do pustynnego państwa o powierzchni niewiele większej, niż dwie trzecie województwa małopolskiego, o anachronicznej jak na XXI wiek formie rządów, wydaje się w pierwszej chwili niedorzeczne, a przynajmniej nieadekwatne. Jednak przy bliższym wejrzeniu ta współczesna inkarnacja starożytnego polis jawi się jako rosnący w siłę gracz na arenie międzynarodowej, którego ambitne plany sięgają zdecydowanie dalej poza samo tylko zapewnienie sobie przetrwania. Wspomniane ograniczenia, które wydać się mogły największą przeszkodą w dążeniu do potęgi, stały się ważnym sprzymierzeńcem katarskiej dynastii As-Sanich (ĀlThānī) na drodze do modernizacji państwa i zapewnienia mu statusu „kieszonkowego mocarstwa”.

 

Historia

 

Choć pierwsze osady na półwyspie, od którego państwo przejęło nazwę, datowane są na tysiące lat przed Chrystusem, obszar ten długo nie odgrywał żadnej roli w historii. W roku 1521 półwysep został opanowany przez Portugalczyków budujących w tym czasie morskie imperium handlowe, stając się punktem przeładunku wysyłanych do Europy szlachetnych kruszców, pereł, jedwabiu i koni. Po trzech dekadach tereny te przeszły pod panowanie Imperium Osmańskiego, które jednak, wobec wyparcia Portugalczyków z okolicznych wód przez Anglików i Holendrów, wkrótce zrezygnowało ze znaczącej obecności wojskowej. Turcy ponownie osadzili garnizon w Katarze w 1871 roku, po czym wycofali się z półwyspu w początkach I wojny światowej. Od roku 1916 Katar stał się brytyjskim protektoratem. W 1971 roku zdecydowano ostatecznie, że Katar (podobnie jak sąsiedni wyspiarski Bahrajn) nie wejdą w skład nowego państwa federacyjnego, znanego obecnie jako Zjednoczone Emiraty Arabskie. Po ogłoszeniu w tym samym roku niepodległości, państwo stało się członkiem wielu organizacji międzynarodowych. Przez 65 lat Katar toczył spór z Bahrajnem (do połowy XIX w. tworzyły wspólny organizm państwowy) o szereg wysp w Zatoce Perskiej, zakończony wyrokiem Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w 2001 roku.

 

Geografia, demografia i ekonomia

 

Katar leży na półwyspie wyrastającym z zachodniego brzegu Zatoki Perskiej w jej środkowej części i rozciągającym się na długości 160 kilometrów w kierunku północnym. Jego północny kraniec dzieli od wybrzeża irańskiego niespełna 190 kilometrów. Szerokość cypla wynosi od 55 do 90 kilometrów, a najwyższe wzniesienie wyrasta 103 metry nad poziom morza. Wybitnie pustynny i nizinny krajobraz urozmaicają jedynie w pobliżu wschodniego wybrzeża niewielkie strefy zieleni. Na terenie Kataru nie występują wody śródlądowe. Najważniejszą z wysp jest niewielka Halul położona 90 kilometrów na wschód od stołecznej Dohy (Ad-Dauha). Państwo posiada dobrze rozwinięte wybrzeże o długości 563 kilometrów, a jedyna znajdująca się na południu granica lądowa z Arabią Saudyjską ma długość zaledwie 60 kilometrów.

 

 

Mając wybór pomiędzy jałową i niegościnną pustynią a ciepłym, płytkim i bogatym w życie morzem, mieszkańcy półwyspu koncentrowali swą aktywność na tym drugim. Warunki naturalne Kataru sprawiły, że przez wieki ludność zajmowała się przede wszystkim połowem ryb stanowiących ważne źródło pożywienia i pereł będących podstawowym towarem eksportowym. Nieobcy był jej również proceder piractwa, którego uprawianiu sprzyjała geograficzna bliskość głównego szlaku morskiego łączącego porty Zatoki Perskiej z oceanami. Dopóki jednak dochody państwa i poziom rozwoju technologicznego nie pozwalały na korzystanie z darów morza na skalę przemysłową, obszar Kataru był niezmiernie słabo zaludniony. Jeszcze w początkach szóstej dekady zeszłego stulecia Katar zamieszkiwało niespełna 50 tysięcy osób (!), a liczba ta rosła stopniowo, by na przełomie wieków sięgnąć około 600 tysięcy. Eksplozję demograficzną, która nastąpiła po roku 2002, Katar zawdzięcza głównie migracji. Dość powiedzieć, że obecnie trudno jest dokładnie określić liczbę mieszkańców Kataru, która według dostępnych danych wynosi blisko 2,7 miliona osób. Zaledwie co ósma z nich to rdzenny Katarczyk, za to co czwarta jest pochodzenia hinduskiego. Fakt, że 92 procent mieszkańców Kataru zamieszkuje w stolicy, wzmacnia wrażenie, że mamy do czynienia z futurystycznym polis.

 

Największy problem katarskiej demografii stanowi niewielka liczba kobiet. Na każdą z pań przypada tam bowiem przeszło trzech mężczyzn, co jest wynikiem wspomnianego boomu imigracyjnego. Co ciekawe, trudno znaleźć długoterminowe prognozy, które wskazywałyby na zmianę tej sytuacji. Być może wynika to z wykorzystania prostych algorytmów uwzględniających dzietność (wysoką, przekraczającą trzy i pół dziecka na kobietę wśród rodowitych Katarek i połowę tej wartości wśród nowych mieszkanek emiratu) i przewidywaną długość życia, a ignorujących bardzo prawdopodobne zjawisko migracji matrymonialnej, jaka może narastać już w najbliższych latach.

 

Tak duża dynamika przyrostu liczby ludności niesie ze sobą szereg problemów, z których najważniejszym jest zapewnienie wody pitnej i żywności. Z problemem pierwszym poradzono sobie, zapewniając dostawy odsolonej wody morskiej. Wydajność instalacji służących temu celowi jest na tyle duża, że pozyskaną wodę wykorzystuje się również do nawadniania pól, na które odprowadza się także oczyszczone ścieki. Utrzymanie równowagi sztucznie wytworzonego ekosystemu jest dla Kataru sprawą wagi strategicznej. Nie trzeba bujnej wyobraźni, by zrozumieć jak ważne jest choćby utrzymanie w czystości okalających półwysep wód.Oprócz niewielkich nawodnionych plantacji tylko naturalne zasoby Zatoki i rozwijane intensywnie przybrzeżne akwakultury są lokalnymi źródłami żywności.Wzorem sąsiednich państw, Katar prowadzi uprawy warzyw i owoców za granicą: w Kenii i Wietnamie. Do niedawna państwo importowało80% żywności, głównie z Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wszystko zmienił kryzys dyplomatyczny oraz embargo i blokada granic wprowadzone w zeszłym roku.

 

Większość dochodów Kataru pochodzi z handlu płynnym gazem ziemnym(LNG – liquefied natural gas). Emirat jest największym eksporterem tego surowca z udziałem w rynku światowym na poziomie 30 procent. Wiele wskazuje, że przewaga nad konkurencją wzrośnie w najbliższych latach, gdyż w 2017 roku ogłoszono plany zwiększenia eksportu o jedną trzecią, do poziomu stu milionów ton rocznie (co odpowiada 115 miliardom metrów sześciennych gazu po jego rozprężeniu w celu wykorzystania w sieci gazowej). Gros katarskiej produkcji pochodzi z największego na świecie, współdzielonego z Iranem obszaru dna Zatoki Perskiej znanego jako North Field (irańskie South Pars). Mniejsze znaczenie dla gospodarki ma wydobycie ropy naftowej. Wzorem innego „małego tygrysa” Zatoki Perskiej – Zjednoczonych Emiratów Arabskich – Katar stara się dywersyfikować źródła dochodów, nie polegając jedynie na eksporcie surowców. Stąd inwestycje we flotę gazowców obsługujących kontrahentów, dzięki którym katarskie zdolności w tym zakresie ustępują tylko tym, którymi dysponują światowi morscy potentaci, tacy jak Japonia i Grecja. Innym przykładem inwestycji w usługi transportowe jest dynamiczna rozbudowa linii lotniczych Qatar Airways, które nie dość, że dysponują liczną flotą nowoczesnych samolotów, to w 2017 roku po raz kolejny zostały uznane przez pasażerów za najlepszego przewoźnika w świecie. Ważną gałęzią katarskiej gospodarki są usługi turystyczne, które już teraz generują około 3,5% PKB. Zgodnie z narodową strategią dla sektora turystycznego, celem do 2023 roku jest podniesienie tego wskaźnika do 4% przy jednoczesnym wzroście wartości usług z 17 do 40 miliardów riali (około 11 mld USD), co między wierszami sporo mówi o prognozowanej w tej perspektywie czasowej dynamice PKB.

 

Kryzys

 

W czerwcu 2017 r. grupa państw Bliskiego Wschodu z Arabią Saudyjską i Egiptem na czele ogłosiła zerwanie stosunków dyplomatycznych i handlowych z Katarem, jednocześnie zamykając dla katarskiego transportu swoją przestrzeń powietrzną i wody terytorialne, rozpoczynając tym samym największy i najdłużej trwający kryzys międzynarodowy dotykający emirat. Niezależnie od oficjalnie deklarowanych przyczyn postępowania koalicji pod wodzą Saudów, wydaje się, że podłożem konfliktu pomiędzy sąsiadami jest rywalizacja o regionalną hegemonię i zyski ekonomiczne pomiędzy trzema koalicjami. W pierwszej z nich dominującym podmiotem jest Arabia Saudyjska, wspierana przez Egipt, ZEA i większość arabskich państw Zatoki Perskiej. Centralnym ośrodkiem drugiej jest Iran, a jego sojusznikami Syria Al-Asada i szereg graczy niepaństwowych na czele z Hezbollahem. Trzeci alians ma bardziej skomplikowaną strukturę, w której nie można mówić o jednoznacznej przewadze i dominacji silnej militarnie i demograficznie Turcji nad bogatym katarskim polis, którego ambicji do odgrywania znaczącej roli,nie tylko w regionie Zatoki Perskiej, nie potrafił okiełznać wcześniejszy hegemon a obecny rywal: Arabia Saudyjska.

 

W początkowej fazie kryzysu wieszczono, że oznacza on koniec katarskich marzeń o korzystnej dla siebie przebudowie układu sił na Bliskim Wschodzie, a „kapitulacja” emiratu jest sprawą dni lub tygodni. Tymczasem z perspektywy miesięcy zauważyć można, iż Katar wykazał się ponadprzeciętnymi zdolnościami adaptacyjnymi, a wszelkie odmiany powstałej próżni, której w myśl znanego przysłowia nie znosi natura, wypełnili nowi partnerzy. Eksport gazu został utrzymany na poziomie z 2016 roku, w czym z pewnością pomógł fakt, że Egipt mimo odmowy korzystania ze swoich portów, stosując się do prawa międzynarodowego, nie zamknął Kanału Sueskiego dla katarskich gazowców. Linie lotnicze przystosowują sieć połączeń do nowej sytuacji,wykorzystując przestrzeń powietrzną Iranu, który wraz z Turcją zapewnia dostawy żywności, a poziom wzrostu PKB był nawet nieco wyższy, niż w kilku ostatnich latach. Blokada okazała się zatem przeciwskuteczna, gdyż zamiast rzucić Katar na kolana, popchnęła go w objęcia nowych sojuszników.

 

Co więcej, tuż po ogłoszeniu arabskiej blokady Turcja, co prawda symbolicznie, ale ostentacyjnie, wzmocniła swój kontyngent wojskowy w Katarze, będący forpocztą kilkutysięcznego garnizonu, jaki ma docelowo zostać ulokowany w emiracie na mocy wcześniejszych dwustronnych porozumień. Likwidacja bazy i zakończenie współpracy militarnej z Turcją to jeden z trzynastu punktów ultimatum przekazanego Katarowi przez sąsiadów. Na nietypowy charakter relacji w turecko-katarskim aliansie wskazuje fakt, że porozumienie wojskowe na linii Doha-Ankara przewiduje możliwość bazowania jednostek katarskich na terenie Turcji, a wiele wskazuje na to, że emirat będzie w nieodległej przyszłości dysponował takimi możliwościami. Na marginesie należy wspomnieć, że nie byłaby to pierwsza obecność sił katarskich w basenie Morza Śródziemnego, gdyż lotnictwo tego państwa aktywnie uczestniczyło w 2011 roku w operacjach skierowanych przeciwko reżimowi Kadafiego, wychodząc w ten sposób przed szereg państw Zatoki Perskiej.

 

Interesująco przedstawia się stan relacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Katarem. Po pierwszych przejawach „dyplomacji twitterowej” w wykonaniu prezydenta Trumpa, w których dość dosadnie i stanowczo poparł arabskie sankcje wobec Kataru, Amerykanie uczynili wiele, by zatrzeć złe wrażenie, naprawić szkody, a nawet nieco ocieplić wzajemne stosunki. Należy pamiętać, że w Katarze zlokalizowana jest największa baza lotnicza USA w regionie, ważny punkt wsparcia operacji na całym Bliskim Wschodzie obsadzony jedenastotysięcznym garnizonem.Pojawiające się w arabskich i izraelskich portalach informacje o rzekomych planach przeniesienia bazy, zostały zdementowane przez Pentagon i należy je traktować jako przejaw wojny informacyjnej. Zaostrzenie kryzysu w gronie arabskich sojuszników nie jest po myśli administracji amerykańskiej i wymaga od niej prowadzenia subtelnej politykiunikania faworyzowania jednej ze stron. O tym, jak ważna jest rozwaga świadczy spostrzeżenie, iż zaostrzenie relacji pomiędzy Katarem a byłymi arabskimi sojusznikami nastąpiło tuż po wizycie prezydenta USA w Arabii Saudyjskiej, podczas której podkreślał on rolę tego państwa w polityce bliskowschodniej, co mogło zostać odebrane jako swego rodzaju przyzwolenie na wzmocnienie i utrwalenie hegemonii regionalnej.

 

Katarskie zbrojenia

 

Do początku obecnej dekady Katarowi wystarczały niewielkie dwunastotysięczne siły zbrojne, posiadające zaledwie 30 czołgów i 12 myśliwców Mirage 2000, oraz niewielka, ale relatywnie nowoczesna, optymalizowana do realizacji zadania obrony wybrzeża marynarka wojenna, której trzon do dziś stanowi siedem dużych ścigaczy rakietowych. Intensywne zbrojenia Kataru rozpoczęły zapoczątkowane zostały w 2013 roku kontraktem na dostawę z Niemiec 62 czołgów Leopard 2A7+ oraz 24 samobieżnych armatohaubic PzH 2000. Zamówiony sprzęt ciężki uzupełniły pojazdy rozpoznawcze Fennek i opancerzone Dingo. Nie zapomniano o jednoczesnym zakupie blisko stu drogowych zestawów niskopodwoziowych do transportu czołgów, przydatnych do ich szybkiego przerzutu drogami publicznymi. Taki praktyczny zakup kompletnych systemów uzbrojenia i wsparcia stał się charakterystyczny dla katarskich zbrojeń. Wielkim wzmocnieniem wojsk lądowych Kataru ma stać się 490 kołowych bojowych wozów piechoty VBCI-2, produkowanych przez francuskie państwowe przedsiębiorstwo Nexter, dla których emirat wybrał system wieżowy norweskiego Kongsberga. Zakończenie negocjacji w tej sprawie ogłoszono podczas wizyty prezydenta Macrona w Dosze w grudniu 2017 roku, a kontrakt ma zostać podpisany w roku bieżącym. Wsparcia wojskom lądowym mają udzielać zamówione w 2016 roku 24 śmigłowce szturmowe amerykańskiej produkcji AH-64D Block III Apache, dla których zamówiono niebagatelną liczbę 576 ciężkich przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) Hellfire II. Innym uzbrojeniem zakontraktowanych śmigłowców ma stać się pięć tysięcy lżejszych pocisków kierowanych APKWS, na których sprzedaż strona amerykańska udzieliła zgody symbolicznie w przeddzień wizyty władcy Kataru emira Tamima ibn Hamada Al Saniego w USA i jego spotkania z prezydentem Trumpem w dniu 10 kwietnia bieżącego roku. Zdolności zwalczania sprzętu pancernego potencjalnego przeciwnika uzupełniają zakupione w ostatnich latach w USA przenośne zestawy ppk Javelin.

 

Imponująco przedstawiają się plany budowy zdolności w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej emiratu. W grudniu 2014 roku zamówiono 11 zestawów ogniowych systemu Patriot, składających się między innymi z 11 radarów sektorowych oraz 44 wyrzutni. Termin dostawy całego systemu upływa z końcem kwietnia 2019 roku. Podobnie jak w przypadku pocisków przeciwpancernych, w ramach tego kontraktu uzyskano zgodę USA na zakup ponadprzeciętnej liczby przeciwlotniczych pocisków GEM-T i bardziej zaawansowanych przeciwrakietowych PAC-3 (odpowiednio 246 i 768). Jeszcze w 2012 roku uzyskano zgodę na zakup w ramach Foreign Military Sales (FMS) dwóch baterii awangardowego systemu przeciwrakietowego THAAD, której do chwili obecnej nie zrealizowano, rzekomo z uwagi na problemy finansowe (!). Jednakże w styczniu 2018 roku rosyjskie źródła podały, że w zaawansowanej — czy wręcz finalnej fazie — znajdują się rozmowy dotyczące zakupu przez Katar systemu S-400, mającego być odpowiednikiem THAAD. Jeszcze w 2013 roku Katar otrzymał od Amerykanów zielone światło na zamówienie radaru wczesnego ostrzegania A/N FPS-132 Block 5, mającego stać się „sercem” systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, co zostało potwierdzone kontraktem z 2017 roku. O tym, że zbrojenia emiratu nie mają czysto defensywnego charakteru, analitycy przekonali się w grudniu 2017 roku w trakcie uroczystej parady wojskowej, podczas której pośród prezentowanego sprzętu zidentyfikowano chińskiej proweniencji wyrzutnie pocisków balistycznych BP-12A, zdolnych przenieść półtonową głowicę na odległość do 400 kilometrów (oficjalnie 480 kg na 280 km), uznawanych (zapewne nieco na wyrost) za odpowiednik rosyjskich pocisków systemu Iskander. Na to, że nie były to jedynie makiety wypożyczone do wykorzystania w celach propagandowych, wskazuje fakt, że pokazano aż sześć wozów (1:30) z podwójną wyrzutnią każdy.

 

Szczególne znaczenie w planach katarskich zbrojeń zajmuje lotnictwo. Już w 2014 roku Katar zasygnalizował chęć zakupu trzech samolotów wczesnego ostrzegania Boeing 737 AEW&C oraz dwóch powietrznych tankowców Airbus A330 MRTT, co przez ekspertów odczytane zostało jako zapowiedź zwiększenia liczebności lotnictwa bojowego, którego działania miały zabezpieczać maszyny wsparcia. W tym kontekście najczęściej wymieniano liczbę 24 nowych myśliwców, które miałyby zastąpić obecnie eksploatowane Mirage, choć pojawiały się głosy, że emirat mógłby udźwignąć koszt pozyskania nawet 72 maszyn. Skala zamówień przekroczyła jednak oczekiwania. Jako pierwszą zawarto umowę z Francją z kwietnia 2015 roku na dostawę 24 samolotów Rafale, z których blisko połowa ma zostać dostarczona już w bieżącym roku. W grudniu 2017 roku sygnowano porozumienie dotyczące dostawy kolejnego tuzina Rafale oraz zasygnalizowano chęć zakupu następnych 36 (stało się to przy okazji wspomnianej wizyty prezydenta Macrona w Katarze, podczas której zawarto także porozumienia dotyczące dostawy 50 samolotów pasażerskich z opcją na 30 kolejnych oraz budowę przez francuskie firmy metra w stolicy emiratu).

 

W listopadzie 2016 roku administracja amerykańska wyraziła zgodę na sprzedaż Katarowi 72 myśliwców F-15QA (Qatar) będących najnowszym wcieleniem wielozadaniowej odmiany tego typu. W czerwcu 2017 roku podpisano porozumienie na dostawę 36 myśliwców, pozostawiając drugą transzę jako opcję kontraktu (pojedyncze źródła podają, że ostatecznie uzgodniona opcja to jedynie 12 kolejnych maszyn, ale ich zamówienie jest praktycznie przesądzone). W grudniu 2017 r. zawarto za pośrednictwem rządu brytyjskiego porozumienie z BAE Systems na dostawę 24 samolotów myśliwskich Eurofighter Typhoon. Wszystko wskazuje zatem, że przed połową przyszłej dekady Katar będzie dysponował nie mniej, niż 96 nowoczesnymi dwusilnikowymi myśliwcami generacji 4.5, a w przypadku wykorzystania wszystkich opcji zawartych kontraktów, liczba ta może być wyższa o połowę. Znana jest liczba środków bojowych zamówionych na uzbrojenie samolotów Rafale z pierwszej transzy. Oprócz znacznej ilości pocisków przeciwlotniczych, w tym również o zasięgu ponad stu kilometrów, Katar otrzyma 140 pocisków manewrujących SCALP i 60 przeciwokrętowych Exocet. Można domniemywać, że i kolejne kontrakty zawierają zobowiązanie dostarczenia proporcjonalnych ilości ofensywnego uzbrojenia lotniczego. Jednocześnie strona amerykańska realizuje kontrakt na modernizację katarskiego centrum operacji lotniczych, a Airbus ma dostarczać siłom zbrojnym dane z satelitarnego obrazowania optoelektronicznego. Całości dopełniają: zrealizowana dostawa 24 turbośmigłowych samolotów szkolnych Pilatus PC-21 oraz kontrakt na dostawę dziewięciu szkolnych odrzutowców BAE Hawk. Samoloty obu typów są zdolne do zwalczania celów naziemnych i śmigłowców przeciwnika. Warto wspomnieć, że lotnictwo emiratu dysponuje dużymi, jak na wielkość państwa, zdolnościami transportowymi, zapewnianymi przez ciężkie samoloty Boeing C-17 (8 egzemplarzy) i C-130J Super Hercules (4), które wykorzystywane są między innymi przez pododdziały powietrzno-desantowe, podlegające w Katarze siłom specjalnym.

 

Zdecydowanie skromniejsze, lecz bardzo interesujące, wydają się plany modernizacji katarskiej marynarki wojennej. W 2016 roku zamówiono (nieoficjalnie) cztery kompletne baterie obrony wybrzeża z mieszanym uzbrojeniem składającym się z dwóch typów pocisków: cięższego Exocet i lżejszego Marte-ER. Drugi typ rakiet ma być również głównym uzbrojeniem przeciwokrętowym dwunastu śmigłowców NH90 NFH (NATO Frigate Helicopter), zamówionych w ramach jednego kontraktu wraz z szesnastoma śmigłowcami w wersji transportu taktycznego. Również ten kontrakt zawiera opcję na dostawę dodatkowego tuzina maszyn obu wersji (6+6). Śmigłowce w wersji morskiej trafić mają na pokłady czterech zakontraktowanych w 2017 korwet, jakie zbudować ma włoska grupa stoczniowa Fincantieri, a które staną się najmniejszymi w świecie okrętami przeznaczonymi do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Podstawowym orężem jednostek będą pociski Aster-30 — niedawno oferowane również Polsce w ramach programu Wisła — oraz ich wersje rozwojowe przeznaczone do zwalczania rakiet balistycznych. Kolejną z siedmiu zamówionych w ramach tej samej umowy z włoskim kontrahentem jednostek, będzie niewielki śmigłowcowiec desantowy, stanowiący wersję rozwojową okrętu dostarczonego Algierii. Unikatową cechą jednostki będzie jej uniwersalność, dzięki której stanie się okrętem-bazą dla sił specjalnych i piechoty morskiej, platformą startową dla śmigłowców transportowych oraz morskich, a także pływającym centrum dowodzenia obroną przeciwlotniczą, dzięki posiadaniu stacji radiolokacyjnej służącej wczesnemu ostrzeganiu o zagrożeniach. Główne uzbrojenie przeciwlotnicze będzie tożsame z uzbrojeniem zamówionych korwet. Ostatnie dwa z zamówionych we Włoszech okrętów, eufemistycznie określane mianem pełnomorskich patrolowców (OPV – Offshore Patrol Vessel), to w rzeczywistości niewielkie, silnie uzbrojone korwety. Zawarta w śmigłowcowym kontrakcie opcja pozwalająca na kolejne dostawy oraz fakt, iż Katar planuje posiadanie do 2022 roku aż sześciu baz marynarki wojennej, pozwala domniemywać, że włoski kontrakt może być tylko pierwszym krokiem na drodze do budowy lokalnej potęgi morskiej.

Wnioski

 

Dzięki pozycji czołowego eksportera LNG i jednego z głównych importerów uzbrojenia oraz zaawansowanych technologii, udało się Katarowi pozyskać przychylność szeregu państw ze Stanami Zjednoczonymi i najsilniejszymi krajami Unii Europejskiej na czele. Zwraca uwagę umiejętne pozyskanie (czy wręcz wymuszenie) wsparcia w chwili rozpoczęcia kryzysu. Wiele zapowiadanych od kilku lat kuszących kontraktów zbrojeniowych zostało sfinalizowanych już po jego rozpoczęciu, co może rodzić przypuszczenie, że sam kryzys w stosunkach między państwami arabskimi został przez emira i jego otoczenie przewidziany z wyprzedzeniem, jako naturalna reakcja na wzrost ambicji i znaczenia Kataru w środowisku międzynarodowym. Reakcja państw-eksporterów uzbrojenia wskazuje na pierwszeństwo geoekonomiiprzed geopolityką. Nie oznacza to, że ta druga stała się nieważna. Spodziewane zyski ekonomiczne i korzyści społeczne (przykładowo: utrzymanie miejsc pracy) były na tyle znaczące, że możliwe niepożądane reperkusje w postaci ochłodzenia relacji eksporterów z Arabią Saudyjską i jej najbliższymi sojusznikami zeszły na plan dalszy.Pieniądze pomogły Katarowi przerzucić trud niedopuszczenia do dalszej eskalacji kryzysu na swoich partnerów. Co więcej, zdają się oni rozgrzeszać Katar z zacieśnienia — zrozumiałego w stanie wyższej konieczności — relacji z Iranem i przymykać oko na potencjalne kontrakty zbrojeniowe z Rosją i Chinami, szczególnie że dotyczą one obszarów, w których tylko Stany Zjednoczone mają coś do zaoferowania.Gdy w roku 2009 nastąpiło fiasko negocjacji w sprawie budowy gazociągu prowadzącego przez Arabię Saudyjską i Syrię do Turcji i portów Morza Śródziemnego, utrzymanie poprawnych relacji z Iranem stało się dla Kataru kwestią „być albo nie być”. Również praprzyczyn wsparcia przez Katar opozycji w Syrii i Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie upatrywać można bardziej w chęci zabezpieczenia szlaków transportowych (Morze Czerwone, Kanał Sueski i być może stworzenie warunków do budowy gazociągu), niż w pobudkach natury ideologicznej.

 

Warto zauważyć, że z dużym prawdopodobieństwem nie byłoby katarskiego boomu, gdyby możliwość wydobycia i eksportu węglowodorów nie szła w parze z koniecznością przezwyciężenia ograniczeń nałożonych przez naturę, które było niemożliwe bez zwiększenia populacji państwa. Choć to ostatnie niosło ze sobą kolejne wyzwania, raz puszczona w ruch „maszynka do rozwiązywania problemów” nie dała się łatwo zatrzymać, nawet w chwili wystąpienia kryzysu, gdy należało zdobyć żywność w sytuacji, kiedy jej główny dostawca zamknął granice. Szybka reakcja na trudności, czy podejmowanie kluczowych decyzji, jak choćby ta o wyasygnowaniu dziesiątek miliardów dolarów na zbrojenia, byłyby utrudnione w państwie o rządach przedstawicielskich. Na taką prawidłowość już przeszło wiek temu zwrócił uwagę Mahan, porównując tempo zbrojeń Francji Ludwika XIV i, współczesnej mu, bardziej liberalnej Anglii. Dostrzegł jednakże groźbę zaprzepaszczenia wysiłku przez kaprys lub nieudolność następców władcy.

 

Lekcja z kryzysu wokół Kataru potwierdza zasadę, że leżące nad morzem śródlądowym państwo uzależnione od eksportu lub importu, musi posiadać przynajmniej jednego (choćby nieoficjalnego) sojusznika pośród państw kontrolujących wyjście z akwenu. Analogicznie, swoboda ruchu powietrznego w przypadku zaostrzenia sytuacji międzynarodowej uzależniona jest od dostępności przestrzeni nad państwem, które pozostanie niewrażliwe na ewentualne naciski i żądania strony prowadzącej blokadę.

 

Mimo iż w planach jest budowa silnego lotnictwa, zapewniającego duże zdolności przeciw celom lądowym i morskim, Katar nie rezygnuje z rozwoju marynarki wojennej, dla której głównym akwenem operacyjnym będzie środkowa część niewielkiej i płytkiej Zatoki Perskiej. Jednym z powodów wydaje się chęć uniknięcia strat w środowisku naturalnym, jakie niewątpliwie mogą powstać po ataku rakietowym (ale i torpedowym), na przykład na tankowiec. W realizacji zadań polegających na kontroli akwenu lub zwalczaniu żeglugi handlowej, okręty sprawdzają się zdecydowanie lepiej niż lotnictwo. Wysnuć można wniosek, że wobec mnogości rakiet przeciwokrętowych, jakimi dysponują baterie nadbrzeżne oraz tych, które przenoszone będą przez samoloty; okrętowe pociski Exocet będą na ograniczonym akwenie uzbrojeniem pomocniczym. Zdecydowanie pod rozwagę rodzimym entuzjastom niewielkich jednozadaniowych okrętów rakietowych.

 

Ujęcie w planach okrętów wyspecjalizowanych w zwalczaniu celów powietrznych zdecydowanie nakręci morski wyścig zbrojeń w regionie. Do chwili obecnej żaden z krajów Zatoki takich jednostek nie posiada, choć Arabia Saudyjska deklaruje chęć pozyskania czterech fregat przeciwlotniczych. Należy jednak pamiętać, że jak dotąd większe jednostki saudyjskie należą do Floty Zachodniej operującej na Morzu Czerwonym. Posiadanie okrętów przeciwlotniczych z pociskami o sporym zasięgu wzmocni nie tylko obronę półwyspu i instalacji na polach gazowych, ale pozwoli na budowę silnego zespołu zadaniowego z wykorzystaniem desantowego okrętu-matki operującego na odległych wodach. W tym kontekście wymienić można Zatokę Adeńską, Morze Czerwone oraz Śródziemne. Długotrwałą obecność na ostatnim z wymienionych akwenów umożliwi umowa wojskowa zawarta z Turcją.

 

Katarska marynarka wojenna za sumę niespełna czterech miliardów euro otrzyma okręty (i ich zabezpieczenie techniczne na okres dziesięciu lat) dokrojone do potrzeb państwa, którego ambicje wykraczają poza samoobronę. Nieszablonowe podejście do budowy zdolności przeciwlotniczych i przeciwrakietowych floty jest bardzo interesujące w kontekście planowanej od 2012 roku modernizacji Polskiej Marynarki Wojennej. Być może wskazuje drogę do kompromisu w toczącej się debacie, której część uczestników popiera realizację pierwotnego planu, podczas gdy pozostali obstają przy budowie bardziej zaawansowanych fregat przeciwlotniczych.

 

Źródło mapy: https://ian.macky.net/pat/map/qa/qa.html

Źródło zdjęcia: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Corniche_Doha_Qatar.jpg